- Taylor? – Szepnęłam cicho, ale nie usłyszałam odzewu. Nie miałam
pojęcia co się wczoraj wydarzyło, ale nie podejrzewałabym, żeby to moja
przyjaciółka krzątała się po kuchni, stukając o chwilę naczyniem o naczynie.
Chwyciłam kij bejsbolowy, który kiedyś kupiłam po tym jak ktoś mnie zaatakował
w moim własnym domu i wyszłam cicho z pokoju.
Fakt, że to właśnie złodziej robi sobie śniadanie był bardzo mały, ale
jeszcze mniejsze prawdopodobieństwo miało to, że to Taylor robiła śniadanie. To
w ogóle się ze sobą nie łączyło. Taylor nie robiła śniadań, Taylor je
zamawiała. Stanęłam na środku salonu i spojrzałam na mężczyznę, który w samych
bokserkach poruszał się po mojej kuchni. Mogłabym powiedzieć, ze to bardzo
niehigieniczne i niemoralne, ale był zbyt idealny, żeby coś takiego wymsknęło
się z moich ust. Za bardzo lubiłam umięśnionych facetów. Tak, zdecydowanie to
było to.
- Kim jesteś i dlaczego robisz śniadanie w mojej kuchni? – Syknęłam,
stając w pozycji gotowej do ataku. Facet spojrzał się na mnie przerażony i
postawił na barku talerz z jajecznicą. Gdybym nadal była bardzo pijana pewnie
rzuciłabym kij daleko za siebie i pobiegła w stronę talerza ze zdrowym żarciem.
Powstrzymałam się i z powrotem spojrzałam na mężczyznę, który teraz wydawał się
nieco rozbawiony moim zachowaniem. Co śmiesznego w tym, że nie pozwolę ukraść
mu mojego jedzenia, które kupiła dla mnie moja przyjaciółka?
- To ja Severin i robię śniadanie dla ciebie. – Nagle przez moją głowę
przeleciało kilka obrazów, na których rzekomy Severin słodko się uśmiechał, a
na samym końcu zobaczyłam małą siebie i tego
Severina, który w piątej klasie wyznał mi miłość. Skojarzyłam ze sobą te
wszystkie fakty i westchnęłam głośno.
- Widzę, że jesteś bardzo zadowolona. – Powiedział wesoło i nalał soku
pomarańczowego do wysokich szklanek.
Usiadłam przy barku i spojrzałam się na Severina pytająco. Zastanawiało
mnie tylko dlaczego spędził noc w moim mieszkaniu i dlaczego paraduje w samych
bokserkach. Które tak chamsko, a zarazem seksownie opinały jego tyłek. Opamiętaj się, Carrie, powiedział ten
strasznie irytujący głosik w mojej głowie, na co się wzdrygnęłam. Nienawidziłam
go, zawsze mnie upominał i mówił, co legalne, a co nie. Szlag,
by to trafił i znowu. Co jest ze mną nie tak?!
- Proszę cię, nie mów, że jesteś kolesiem od mrowiska… - Szepnęłam
błagalnie i wręcz wyłożyłam się na barku, chwytając szklankę w dłoń. –
Dziękuję. – Powiedziałam ledwo słyszalnie i upiłam łyk pomarańczowego napoju.
Zsunęłam się z czerwonego stołka i podreptałam w stronę beżowej kanapy,
wylewając po drodze trochę soku na dywan.
Severinowi najwyraźniej było bardzo do śmiechu, bo chichotał wraz z
każdym kolejnym moim krokiem. Kiedy położyłam się już wygodnie na kanapie
spojrzałam na niego spode łba i przełączyłam kanał muzyczny na moje telenowele
brazylijskie.
- Serio to oglądasz? – Spytał się mnie sarkastycznie i usiadł w fotelu
obok mnie. Spojrzałam na niego ponownie spode łba i prychnęłam cicho, jednak na
tyle głośno, żeby mógł mnie usłyszeć.
Odłożyłam pilota na stolik obok talerza z jajecznicą, której nie miałam zamiaru
tknąć i przyjrzałam się uważniej ekranowi telewizora.
W tym momencie Frederick właśnie wyznawał miłość swojej eks narzeczonej
Noelle. Spojrzałam zszokowana na ekran telewizora i chwyciłam za talerz z
jajecznicą, której miałam nie tykać. Byłam zbyt zaabsorbowana faktem, że
Frederick zostawił Annabelle, że nie potrafiłam racjonalnie myśleć. To było nie
do pomyślenia, żeby taka idealna miłość się kończyła. Przecież Noelle była
prostytutką, jak może zostawić Ann dla prostytutki?! Tak się nie robi.
Kiedy skończył się związek Fredericka i Annabelle skończyła się moja
wiara w miłość. Uznałam, że skoro nawet w serialu idealnym parom nie wychodzi,
to w prawdziwym życiu tym bardziej. Co mogłoby być trwalsze niż nierealistyczny
związek. Ludzie kochali paring Fredericka i Ann, a oni go tak po prostu
rozwalili. Myślą, że w ten sposób zdobędą większą ilość widzów? O nie, ja nie
będę już tego oglądał, chyba, że dostanę pisemne potwierdzenie faktu, że znowu
do siebie wrócą, a Noelle umrze śmiercią tragiczną.
Odłożyłam pusty talerz na stolik i spojrzałam na Severina, który
przyglądał mi się z nieudawaną ciekawością, jak ja kiedy jako pięciolatka znalazłam
się w jednej klatce z małpami, które najwyraźniej mnie nie polubiły.
Wzdrygnęłam się na to wspomnienie i powróciłam myślami do Severina, który nie przestawał
się patrzyć.
- Takie małe pytanko. – Powiedziałam na tyle głośno, żeby zwrócić jego
uwagę na siebie. Odchrząknęłam cicho. Odpowiednią uwagę. – Co ty robisz w moim
mieszkaniu? – Severin zaśmiał się głośno i wstał z fotela, zabierając mój pusty
talerz ze stołu i wstawiając go do zmywarki.
Nie mam bladego pojęcia,
co go w tym wszystkim śmieszyło. Fakt, że znajdował się w samych, seksownych
bokserkach w moim domu, czy to, że właśnie sprząta w mojej kuchni. To powinno raczej śmieszyć mnie, nie jego, ale kto
jak tam woli. Ja chciałam tylko, żeby zanim wyjdzie było tak samo czysto jak w
momencie, kiedy tu wchodził. No dobra, może trochę czyściej, ale tak czy siak,
chciałam tylko, żeby wyszedł i nie wracał.
- Aktualnie sprzątam, aczkolwiek za chwilę będę musiał zbierać się do
pracy. – Spojrzałam się na niego pytająco. Przecież wczoraj wieczorem z niej
wrócił. To jest wykorzystywanie pracowników. Właśnie dlatego pracuje w domu.
Właśnie! Praca! Co on tutaj jeszcze robi! Mam milion zdjęć do przejrzenia, a on
stoi i się patrzy.
- Sama posprzątam, gdzie są twoje… – odchrząknęłam znacząco i wskazałam
wzrokiem na jego bokserki. Severin spojrzał się na mnie lekko zszokowany.
Wydaje mi się, że zbyt często się na mnie patrzy, nie żeby mi to nie pasowało,
lubiłam jak przystojni faceci się na mnie patrzyli, ale nie kiedy wyglądam jak
siedem i pół nieszczęścia.
Uśmiechnął się w moją stronę lekko i wykorzystując fakt, że się w niego
wgapiam, skierował się w stronę mojej łazienki
i skorzystał z mojego prysznica,
wycierając się moim czystym
ręcznikiem, który znajdował się w mojej szafce,
którą kupiłam ja, sama.
- Co on tu jeszcze, do cholery robi? – Spytałam samą siebie i ruszyłam w
stronę swojej sypialni, żeby się trochę ogarnąć, co w moim przypadku znaczy
rozczesać włosy i ubrać coś więcej niż stanik i krótkie spodenki. Swoją drogą,
jak one znalazły się na moim ciele, bez użycia moich rąk. On je na ciebie założył, idiotko. Och, zamknij się, wkurzający
głosiku. A co jeżeli to prawda? Jeżeli jego
dłonie dotykały mojego ciała.
Ble, ohyda. Nie chcę nawet o tym myśleć, że też ten głupi głosik w moje głowie,
musiał mi o tym przypomnieć. Cholera, ciekawe, czy da się to jakoś wyłączyć?
Westchnęłam głośno i rozejrzałam się po kuchni, która wręcz błyszczała.
Czy będzie to dziwne, jeżeli powiem, ze po części mnie to obrzydzało? To
znaczy, obrzydzał mnie fakt, że to on to
posprzątał, nie sam fakt, ze kuchnia lśni. Podeszłam do kuchenki i przejechałam
palcem po blacie, w którym można się przejrzeć, co mnie trochę przerażało, ale
tylko trochę. Nigdy nie mogłam się przejrzeć w meblu i fakt, że będę się
widzieć za każdym razem, gdy będę coś gotowała, przerażał mnie, może nie tak bardzo,
ze Severin spędził noc w moim mieszkaniu, ale przerażał. Fakt, ze w kuchence
można było się przejrzeć nie był najstraszniejszy. Na blacie nie było żadnego
okruszka. Dosłownie żadnego. Miałam ochotę wziąć chleb i go pokruszyć, bo to
chore, żeby kuchnia wyglądała jakby nigdy w niej nic nie gotowano. Tak czy siak
zdarza się to rzadko, ale zdarza, a kuchnia wygląda jakbym miała sprzedawać
dom, a za chwilę mieliby się pojawić tutaj ludzie, którzy chcą go kupić.
Tak bardzo się tego przestraszyłam, ze przez chwilę miałam ochotę ubrać
moją najładniejszą sukienkę, żeby należycie ich przywitać.
Westchnęłam głośno, nie miałam ochoty się z nim użerać, więc posiadałam
w nadziei, że gdy tylko skorzysta z mojego
prysznica, ładnie skieruje się w stronę wyjścia i już więcej nie wróci.
Położyłam się na kanapie i chwyciłam za frędzle koca. Pociągnęłam mocniej ręką
i po chwili cała byłam opatulona niebieskim, ciepłym kocem. Trzęsłam się z
zimna, chociaż za oknem było ponad dziesięć stopni Celsjusza.
Usłyszałam jak woda pod prysznicem przestaje lecieć i po około dwóch
minutach z łazienki wyszedł Severin, tym razem owinięty tylko i wyłącznie
ręcznikiem w pasie. Dałabym sobie rękę uciąć, że pod spodem nie miał tych
bokserek co kilkanaście minut temu. Mój piękny, zielony ręcznik zostanie wyrzucony,
a najlepiej spalony. Fu.
Severin uśmiechnął się w moja stronę delikatnie i podszedł do lodówki,
wyciągając z niej sok pomarańczowy, który wlał do wysokiej szklanki. Widzę, że
już na dobre oswoił się w moim mieszkaniu. Nie, żeby mi to przeszkadzało. Wróć,
przeszkadza mi i to bardzo. Mam go dość od momentu, kiedy zobaczyłam go w
bokserkach przy mojej kuchence.
Ponadto nie potrafił pozbyć się tego paskudnego uczucia, że on się tak
zachowuje, ponieważ przespałam się z nim. Nie chce, żeby czuł się głupio, ale
jeżeli doszło to ja nic nie pamiętam i szczerze powiedziawszy to nie żałuje. Nie chce sobie po nocach wyobrażać
jego nagiego ciała leżącego obok mnie. Wolałabym umrzeć, z resztą według
jakiegoś francuskiego pisarza bycie trupem jest lepsze. Co prawda tam pisał, że
jest lepsze, kiedy jesteś zakochany nieszczęśliwie, ale cokolwiek. Trup jest lepszy.
- Severin? – Szepnęłam cicho, mając nadzieję, że jednak mnie nie usłyszał
i nie będę musiała zadawać tego krępującego pytania. – Czy między nami… doszło
do czegoś tej nocy? – Powiedziałam wszystko na jednym wdechu i rozejrzałam się
po pokoju, mając nadzieję, że zza szafy nie wyskoczy zaraz koleś z kamerą i nie
krzyknie „Mamy cię!”. Byłam prawie pewna, że uprawianie seksu z kimś, kto jest
niczego nieświadomy podchodzi pod gwałt. Mogłabym iść na policję, ale to taaaki
wstyd!
- Żartujesz sobie, prawda? Myślisz, że chciałbym uprawiać seks z kimś,
kto nie jest świadomy jak ma na imię i czy znalazł się w ogóle w swoim
mieszkaniu? – Wręcz czułam jak jego siarczysty cios ląduje na moim policzku.
Nie, żeby mi nie ulżyło, ale poczułam się, jakby to mówił z totalnym
obrzydzeniem. Tak jakbym miała troje pary oczu, jedno ucho, trzy nogi i pięć
rąk, a moja twarz wyglądałaby jak po bombardowaniu.
Nigdy w życiu nie czułam się bardziej upokorzona, nawet kiedy miałam
pięć lat i obsikałam sobie majtki wraz z płetwą Kaczora Donalda nie był aż tak
bardzo upokarzający. Wtedy też chciałam zapaść się pod ziemię, ale mogłabym
przynajmniej po jakimś czasie stamtąd wyjść, a teraz? Pewnie zostanę przez
niego zapamiętana jako totalna dziwaczka, która myśli, że wszyscy chcą z nią
uprawiać seks.
- Co się patrzysz? – Próbowałam wybrnąć z niezręcznej sytuacji, która nastąpiła
między nami po głupim pytaniu, którego aktualnie bardzo, bardzo żałuje, nie tak jak tak sików na płetwie Donalda,
ale żałuje. Przełączyłam kanał w telewizorze i westchnęłam głośno, kiedy
zobaczyłam spoconych, czarnoskórych mężczyzn, którzy biegali z pomarańczową
piłką po boisku w tę i z powrotem. Kiedy Severin usłyszał gwizdek sędziego
podbiegł do telewizora , widząc jak bardzo zaangażowany jest w ten mecz, wcisnęłam
odpowiednie guziki na pilocie i przełączyłam na łyżwiarstwo figurowe.
- Carrie, do cholery, to były mistrzostwa juniorów. – Wzruszyłam
ramionami i podgłosiłam telewizor, który i tak głośno buczał. Gdybym nie była z
Severinem pewnie telewizor bym kompletnie wyłączyła, ale że chciałam zrobić mu
na złość byłam gotowa cały dzień oglądać to przez najbliższe trzy godziny.
Chociaż nie, nawet dla słodkiego smaku zemsty, nie zdołam wgapiać się w
umięśnionych facetów w typowo dziwkarskich strojach, którzy wyginają się w
nienaturalnych pozycjach w raz swoimi partnerkami. To takie tanie porno w
ubraniach i na lodzie.
Rzuciłam pilotem w twarz Severina, który chwycił się za nos i od razu
przełączył kanał telewizyjny na mecz
koszykówki. Chwyciłam dżinsy i bluzę od dresu i poszłam do łazienki, żeby się
odświeżyć.
Miałam nadzieję, że jak tylko stamtąd wyjdę nigdy więcej nie zobaczę
twarzy Severina, która pewnie będzie mi się śniła po nocach tak czy siak.
Stanęłam pod prysznicem i przekręciłam kurek z czerwonym znaczkiem.
Miałam nadzieję, że nie poparzę się gorącą wodą, która nagle wyleciała z góry
brodzika.
-Szlag. – Syknęłam i przełączyłam guzik tak, żeby woda zaczęła normalnie
lecieć. Przyłożyłam głowę do zimnych kafelek i westchnęłam głośno. Męczyło mnie
to całe udawanie, ze jest świetnie, a moje życie jest tak emocjonujące, że
mogliby nagrać na podstawie niego serię filmów.
Przyjrzałam się zaparowanej szybie i docisnęłam do niej dłoń,
przyglądając się jej uważnie. To dziwne, że rodzimy się, a umieramy tacy sami.
Bezbronni, samotni, te same linie papilarne, te same oczy, te same włosy.
Wszystko będzie dokładnie takie same, oprócz tego, że będziesz mógł coś
powiedzieć. Albo to, że świetnie się bawiłeś, albo uświadomić sobie, że
zmarnowałeś całe swoje Zycie na rozmyślaniach. „Co by było gdyby” pojawiło się
choć raz w każdej głowie, choć jednego dnia. Po kłótni zastanawiamy się, czy na
pewno mieliśmy rację, po podjęciu decyzji próbujemy sprawdzić, czy aby na pewno
dobrze wybraliśmy, ale nigdy nie będziemy pewni w stu procentach. Możemy
przypuszczać… Całe życie straciłam na przypuszczanie, co by było gdyby mój
ojciec naprawdę miał drugą rodzinę, albo gdyby nigdy nie poznał mojej mamy. Nie
potrafiłam sobie odpowiedzieć na to pytanie, ale pragnęłam wierzyć, że druga
rodzina jest tylko wymysłem mojej bujnej wyobraźni, a zabawki, które zawsze
znajdowałam na dnie szafy rodziców należały do jakiejś zaginionej kuzynki.
Spojrzałam na swoją dłoń i zdjęłam ją z szyby, przykładając do twarzy.
Przejechałam palcami po ustach i po moich policzkach popłynęły łzy, choć
powinnam się cieszyć. Żyję, jestem zdrowa, mam wspaniałą przyjaciółkę. Nie
potrafiłam się opanować, choć wiedziałam, ze to, co właśnie robię jest
kompletnym głupstwem i połowa ludzkości oddałaby wszystko, żeby być na moim
miejscu. Ale ja bym oddała wszystko, żeby z powrotem mieć swoich rodziców przy
sobie. Rodziców, którzy kochali mnie z całego serca, a teraz mnie zostawili.
Wiem, że taka jest kolej rzeczy, ale nie chce sobie tego do końca uświadomić,
bo wtedy będę miała pewność, że to już naprawdę koniec.
~*~
Otworzyłem lekko oczy i spojrzałem w biały sufit, wsłuchując się w
denerwujący dźwięk budzika. Nie miałem
siły, żeby go wyłączyć. Powiem szczerze, że chyba nawet nie chciałem. Ten
dźwięk był o wiele lepszy niż ogłuszająca cisza, która zapadnie po tym, jak
wyłączę telefon. I choć moja głowa wybuchała od natłoku myśli, a irytujący
dźwięk był jak tysiące kamikadze wbijających małe nożyki w głowę, nie chciałem
ciszy. Wszystko było lepsze od ciszy.
Nagle drzwi od mojego pokoju otworzyły się, a w wejściu stał Liam w
bokserkach i z krzywą miną. Westchnąłem głośno i przekręciłem się na drugą
stronę i chwyciłem telefon, wyłączając go. Nie wiem w czym mu to przeszkadzało.
To był mój pokój, miałem prawo robić co chcę, nie mógł mi zabronić, ale
wiedziałem też, że tylko Liam w tym domu ma broń i raczej nie chce ryzykować.
Spojrzałem się w jego zdenerwowane oczy i rzuciłem mu wyzywające
spojrzenie. Zachowywał się, jakbyśmy się razem nie wychowywali, jakbyśmy nie
spędzili razem całego dzieciństwa, próbując postrzelić wiewiórkę. Zachowywał
się tak, jakbym go nigdy nie pocieszał, jakbym nigdy nie stanął w jego obronie.
Odkąd zaczął tak bardzo angażować się w akcję z Carrie zachowywał się jak nie
on. To nie był ten sam Liam, który płakał w ukryciu, kiedy jego ojciec został
zamordowany. To nie był ten sam chłopak, który kopał piłkę z chłopakami, a
kiedy strzelił gola pokazywał tyłek wszystkim ludziom na mini widowni. Tęsknię
za kolesiem, który cieszył się, kiedy pierwszy raz udało mu się zastrzelić
wiewiórkę. Biegał po lesie z martwą wiewiórką w ręce i śmiał się jak wariat.
Szaleniec, który był moim kumplem.
Szaleniec, który tęsknił za swoim ojcem najbardziej na świecie, ale bał
się do tego przyznać.
Był samotny wśród tłumu ludzi.
Był samotny przy mnie.
Chciał być sam, ale robił to wszystko dla mnie, żebym ja nie był taki.
Chciał dla mnie jak najlepiej, a to znaczyło, że nie opuści mnie na krok,
będzie mnie uczył tego, czego nauczył się od ojca i będzie dla mnie jak starszy
brat.
- Nad czym myślisz? – Usłyszałem jego cichy głos i po chwili poczułem
jak siada koło mnie na łóżku. Odsunąłem się na brzeg przy ścianie i cicho
mruknąłem, że tylko się zastanawiam. Najwyraźniej odezwał się w nim instynkt
rodzicielski, bo potrząsnął mną lekko i syknął:
- O czym myślisz, Niall? Powiedz mi.
- O tobie. – Syknąłem i spojrzałem się za okno. Świeciło słońce,
rozpoczął się nowy dzień. Nowy dzień, który łączył się z nowym planem szaleńca
Liama.
- To brzmi trochę gejowsko, nie sądzisz? – Zaśmiałem się cicho i
spojrzałem na Liama, który uśmiechał się do mnie szeroko, czekając aż opowiem
mu o tym, o czym dokładnie myślałem. Męczyło mnie to spowiadanie się z własnych
myśli, ale nie miałem wyboru. Wiedziałem, że nie da mi spokoju do końca życia,
opoki mu wszystkiego nie powiem.
- Zmieniłeś się. – Powiedziałem
cicho i spojrzałem na niego, wyczekując na jakąkolwiek reakcję. Liam zacisnął
pięści i szczękę. Poruszyłem drażliwy temat. Nie lubił rozmawiać o sobie. Jeden
z tematów tabu, które w jego towarzystwie były po prostu zabronione i groziły
śmiercią.
- Nieprawda. Wciąż jestem taki sam.
- Liam. – Szepnąłem bardzo cicho, ledwo słyszalnie. – To nie jest twój
wróg. To twoja siostra.
- CARRIE NIE JEST MOJĄ SIOSTRĄ. – Krzyknął głośno i skierował się w
stronę wyjścia. Zatrzymał się w drzwiach i ostatni raz zaszczycił mnie swoim
wzrokiem – Zapamiętaj to i więcej o tym nie rozmawiajmy.
Oto i nowy rozdział z niejakim opóźnieniem. Jest długi, więc chyba winy zostają odkupione.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ