- Cholera, Liam! – Syknąłem w jego stronę i uderzyłem go pięścią w
ramię, kiedy przechodził koło mnie. Chłopak chwycił się za miejsce uderzenia i
zaśmiał się cicho.
- Widziałeś jej minę? – Spojrzałem się na niego zdziwiony i westchnąłem
głośno. Liam Payne był jedyną osobą o tak dziwnym poczuciu humoru. Uwielbiał
psuć ludziom życie, kochał ich niszczyć kawałek po kawałku. Teraz jego ofiarą
padła wysoka blondynka o pięknych niebieskich oczach. Była urocza, kiedy
wyżywała się na ludziach. Obserwowaliśmy ją od kilku tygodni. Rzadko wychodziła
z domu, jeżeli już to tylko po to, aby odebrać zakupy albo na spacer z psem.
Często przychodziła do niej wysoka i szczupła blondynka, która nie wyglądała na
zbyt inteligentną. Wychodziła od niej po około godzinie i zazwyczaj była
wkurzona, od razu kierowała się piętro wyżej do swojego mieszkania. Kiedy pojawiła
się oferta wynajmu czterech pomieszczeń, w których teraz mieszkamy, Liam od
razu wziął sprawy w swoje ręce. I teraz jesteśmy. Próbujemy niszczyć Carrie
Daily, dawniej Kydd. Zaczęło się od tego, ze oboje „przez pomyłkę” weszliśmy do
jej mieszkania, żeby jak tako się rozejrzeć. Najwyraźniej Liam zagościł tam na
dłużej i wrócił z mokrą plamą na kroczu i z zagubionym portfelem. Zostawił go
tam specjalnie, żeby mieć po co wrócić, ale dziewczyna była sprytniejsza niż
jej przyjaciółka i od razu wyszła za nim. Teraz nie dość, że wie, gdzie
mieszkamy, to prawdopodobnie wie też, jak mój inteligentny koleżka ma na
nazwisko.
- Widziałem, była zdenerwowana! – Liam potrząsnął głową i rzucił się na
kanapę, włączając telewizor na mecz hokeja. – Nie sądzisz, że to może być
dziwne, że znasz jej nazwisko, którego nie używa od ponad dziesięciu lat?
- Nie myślałem o tym. – Rzucił od niechcenia i przełączył kanał.
Westchnąłem głośno i poszedłem do kuchni, żeby zrobić sobie kawę. Liam był
najgorszym przyjacielem, jakiego ktokolwiek mógłby sobie kiedykolwiek
wyobrazić. W ogóle nie myślał, co robi i był najbardziej nieodpowiedzialnym
człowiekiem, jakiego kiedykolwiek poznałem. Robił coś a później nawet o tym
nie myślał. Nie jestem pewien, czy w ogóle kiedykolwiek to robił, bo czasami
mnie przeraża jego pospolitość jak na członka gangu. Jego ojciec był szefem. Szefem
wszystkiego w Los Angeles, on to przejął, choć sam nie wiem czemu. Po prostu w
testamencie jego ojca jest, że najstarszy i najbardziej wtajemniczony dzieciak
ma to wszystko przejąć. Gdyby było napisane, że najinteligentniejszy członek,
Liam na pewno poszedłby w odstawkę.
Liam po części wychowywał się bez ojca. Widywał go tylko na spotkaniach
i akcjach organizowanych przez ‘Dzikie Wilki’, później wracał do swojej
normalnej rodziny, pracy i życia. Zostawiał go czasami na kilka tygodni lub
miesięcy, żeby później wrócić z worem pieniędzy albo zabawek, które wraz z wiekiem
zamieniały się na broń. Liam miał szacunek do swojego ojca, ale wątpię, żeby
kiedykolwiek go tak naprawdę poznał na tyle, żeby móc powiedzieć, że go kocha.
Ojciec Liama był specyficznym człowiekiem, nie było osoby, która by go
nie szanowała, ale większość ludzi go po prostu nie lubiła. Był egoistą, ale za
członka swojego gangu oddałby życie. Ludzie, którzy dla niego pracowali nie
mogli narzekać na brak pieniędzy. On po prostu ich nie szanował, ale wiedział,
że bez nich sobie tak łatwo nie poradzi.
~*~
- TAYLOR! – Krzyknęłam głośno i zastukałam w kaloryfer. Po około minucie
drzwi od mojego mieszkania otworzyły się i wleciała przez nie zdyszana Taylor.
- Co jest? – Spytała i usiadła przy barku, próbując uspokoić oddech.
Zaśmiałam się cicho, widząc jej rumieńce na twarzy i usiadłam naprzeciwko niej,
próbując wydukać chociaż słowo.
- Kiedy byłam małą dziewczynką, ojciec często wychodził. Rzadko go
widywałam. – Taylor spojrzała się na mnie zdziwiona. Nigdy się nie zwierzałam.
– Wychodził do pracy i czasami
przychodził z powrotem po kilku dniach. Jak miałam siedem lat, myślałam, że ma
inne dziecko gdzieś na drugim końcu kraju i to do niego jeździł. Tak, wiem. To
głupi pomysł. – Zaśmiałam się cicho i rozejrzałam po pokoju, jakby szukając
kogoś kto może mi pomóc wytłumaczyć Taylor o co mi chodzi. Nie wiedziałam, jak
mam jej to wszystko powiedzieć. To było trudniejsze niż myślałam. – No, więc
kiedy miałam dwanaście lat, to było w moje urodziny. On po prostu nie wrócił. Wyszedł
kilka godzin wcześniej do pracy, a później tylko… Później tylko słyszałam
głośny szloch mamy. Mój ojciec został postrzelony. Jego ciało znaleziono w
aucie pod biurem, gdzie pracował.
Nie zauważyłam, kiedy po mojej twarzy ciurkiem zaczęły płynąć słone łzy.
Po chwili siedziałam przy barku cała zapłakana, a Taylor stała nade mną i mocno
mnie do siebie przytulała. Nie potrzebowałam współczucia, ale jak miałam jej to
w tej chwili powiedzieć? Nie uwierzyłaby mi, zachowałaby się jak prawdziwa
przyjaciółka i przytuliłaby mnie do siebie jeszcze mocniej. Już teraz czułam
się jakby mi ktoś łamał żebra, a nie chce sobie wyobrażać co by było, gdybym
jej powiedziała, że nic mi nie jest i, że ma mnie puścić. Nie chciałam psuć jej
wizji, o tym, jak wspaniałą przyjaciółką jest.
Czasami wydawało mi się, że wcale nie potrzebuję ludzi, którzy by się o
mnie martwili, ale kiedy zmarła moja mama rok temu, wiedziałam, że została mi
tylko Taylor, w końcu nigdy nie miałam rodzeństwa, ani kuzynostwa. Byłam sama,
a Taylor starała się być dla mnie jak siostra, oczywiście, że tego nie
doceniałam, ale teraz, kiedy znalazłam się w podbramkowej sytuacji, jestem
naprawdę sama i wiem, że gdyby nie ona, już dawno by mnie tu nie było. Dzięki
niej znalazłam sens życia. Chcę pokazać wszystkim, że pomimo przeciwności losu,
można osiągnąć wszystko, ale najpierw muszę się ogarnąć.
Odgarnęłam włosy z czoła i otarłam policzki z łez. Uśmiechnęłam się do
Taylor i cicho jej podziękowałam. Blondynka otworzyła lodówkę i z przerażenia
przyłożyła dłoń do buzi, żeby nie krzyknąć. Przez cały miesiąc żywiłam się
tylko pizzą i chińszczyzną zza rogu, mam tam nawet rabat, bo codziennie coś
zamawiam.
- Muszę iść na zakupy, nie mogę pozwolić żywić ci się tylko chińskim
gównem. – Zaśmiałam się cicho pod nosem i pokiwałam głową na znak zrozumienia.
Nagle poczuł dziwny zapach dobiegający z bardzo bliska. Powąchałam swoją bluzkę
i od razu spojrzałam na Taylor, która wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem.
- Czemu mi do cholery nie powiedziałaś, że śmierdzę zgniłym jajkiem?! –
Taylor wybuchła śmiechem i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. – Muszę iść się
umyć. Ohyda. – Po chwili usłyszałam odgłos zamykania drzwi i wiedziałam, ze
znalazłam się ponownie sama. Wyciągnęłam niebieską koszulę mamy i jakieś
dżinsowe spodnie, które kupiłam w lato na wyprzedaży, świeża bieliznę i
ruszyłam w stronę łazienki, żeby się odświeżyć.
Przekręciłam kurek wanny i zaczęłam wlewać ciepłą wodę. Miałam ochotę na
długą i pachnącą kąpiel. Położyłam ciuchy na pralkę i stanęłam przed lustrem.
Moje długie, blond włosy były posklejane, jestem zdziwiona, że ten koleś, który
tu wszedł, rzekomo przez pomyłkę, nie zrzygał mi się na twarz.
Rozebrałam się i weszłam do wanny wypełnionej gorącą wodą. Zamoczyłam
głowę i czułam się jak w innym świecie. W świecie, w którym nie muszę się
niczym przejmować.
Kiedy byłam mała zawsze marzyłam, żeby być syrenką. Uważałam, że są
piękne i nie mają problemów, a teraz? Teraz uważam, że miałabym problem z wiecznie
mokrymi włosami i z tym, że nie mam nóg. Z resztą nie ścierpiałabym tyle wody
przez całe życie. Rzadko chodziłam na baseny, no i nie umiem pływać… Myślę, że
to są największe przeszkody i powody, dla których nie mogłabym być syreną. To
po prostu nie dla mnie. Wolę być Carrie Daily… Carrie Kydd.
~*~
- Liam, to nie jest dobry pomysł. – Szepnąłem cicho i zabrałem mu
zdjęcie wysokiej brunetki o niebieskich oczach. Była podobna do naszej nowej
sąsiadki, ale byłem pewien, że to nie ona. Inny nos, wystające kości obojczyka,
ostre rysy twarzy, no i kolor włosów nie ten. Carrie Kydd była inna, miała
takie same oczy, ale zgrabniejszy nosek, łagodniejsze rysy twarzy. Wydawała się
być miła, nie miałem pojęcia dlaczego Liam chce ją zniszczyć. Nawet jakby
mógłby trochę darować. Dziewczyna jest sama, najwyraźniej brakuje jej kogoś, a
jej jedynym towarzyszem do życia jest jej pies, który też nie bardzo przepada
za swoją panią, która wyprowadza go tylko dwa razy dziennie nie na dłużej niż
dziesięć minut.
- Nie będziesz mi mówił, co jest dobrym pomysłem, a co nie. – Syknął w
moja stronę i wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami. Nie miałem pojęcia co
chce zrobić i nawet nie byłem pewny, czy chce wiedzieć, co on kombinuje.
Wiedziałem, że takim tempem, dziewczyna wymięknie po około miesiącu. Zazwyczaj
po tylu dniach męczarni wyjeżdżały albo zamykali je w psychiatryku. Wychyliłem
się zza drzwi wyjściowych, ale widziałem postać Liama, która już wracała z
powrotem do mieszkania.
- Coś ty zrobił? – Syknąłem w jego stronę, ale nie uzyskałem odpowiedzi.
Po prostu wyminął mnie w korytarzu i zamknął się w swojej sypialni na klucz.
Nienawidziłem jak to robił. Nie widziałem go w tedy prze kilka godzin,
najdłużej trzy dni. Bez jedzenia, na samym alkoholu.
Westchnąłem głośno i ruszyłem w stronę kuchni, żeby zrobić sobie coś do
jedzenia, coraz bliżej do wieczora, miałem ochotę wyjść i się zabawić. Może
zagadam do przyjaciółki Carrie. Nie byłem pewny, czy chcę się angażować
emocjonalnie, ale ta jej koleżanka była piękna, a ja chciałem uciec od problemów.
Idealnie się nadawała.
~*~
Wyszłam z łazienki, ubrana w świeże ciuchy i zauważyłam, że na holu leży
jakaś kartka. Podeszłam bliżej i podniosłam ją z ziemi.
- Mama? – Szepnęłam cicho sama do siebie i przyłożyłam zdjęcie do klatki
piersiowej. Po moich policzkach popłynęły łzy. Kto mógł mi to zrobić?! To na
pewno nie było moje zdjęcie. Nigdy nie widziałam go na oczy, a przeglądałam
albumy z setkę razy. Na tym zdjęciu moja mama była około w moim wieku,
prawdopodobnie kilka miesięcy po tym jak poznała mojego ojca. Uśmiechała się,
nie tylko jej usta się śmiały, oczy, cała twarz. Była szczęśliwa. Spojrzałam na
tył zdjęcia i przeczytałam na głos:
- Jestem pewien, że nie pamiętasz jej takiej, prawda? – Spojrzałam się
bliżej napisowi, nie byłam pewna, czy rozpoznam to pismo, ale na pewno
widziałam je już kiedyś. Raz w życiu może dwa. Specyficzny znak zapytania. – Co
do cholery? – Syknęłam i schowałam zdjęcie do szafki biurka. Otarłam policzki z
tych kilku łez i stanęłam przed lustrem, mówiąc:
- Wszystko będzie dobrze. Będzie dobrze… Musi być. – Naciągnęłam koszulę
w dół i wyszłam z domu, wpadając na przystojnego blondyna, który rano wparował
do mojego mieszkania.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię. – Pozbierałam swój telefon z ziemi i
zamknęłam drzwi na klucz, wymijając mężczyznę na schodach.
- Hej, poczekaj! – Usłyszałam, jak mnie woła i odwróciłam się w jego
stronę. Świdrował mnie swoimi niebieskimi oczami i uśmiechał się szeroko. –
Miałem nadzieję, że nigdzie się nie wybierasz. Chciałem zaprosić ciebie i twoją
przyjaciółkę na dyskotekę.
- A niby dlaczego miałabym iść z nieznajomym na dyskotekę? – Odparłam
nonszalancko i skierowałam się z powrotem w stronę mieszkania Taylor, kiedy
usłyszałam:
- Chodzi mi raczej o twoją przyjaciółkę. Z resztą, chciałem przeprosić
za wtargnięcie do twojego mieszkania.
- Kiepski tekst na podryw, z resztą jeśli chodzi ci o Taylor, to
dlaczego sam jej nie zapytasz? – Blondyn zarumienił się lekko i rozejrzał
dookoła.
- Nie uwierzysz mi chyba, kiedy powiem, że trochę jest mi głupio? –
Zaśmiałam się cicho i uśmiechnęłam się.
- Pójdziemy. O której?
- Siódma? – Pokiwałam głową na znak zgody i wbiegłam po reszcie schodów,
prosto do mieszkania Tay.
- Idziemy na imprezę. – Powiedziałam i spojrzałam na nieco zszokowaną
Taylor, która po około minucie rzuciła mi się w ramiona i krzyknęła prosto w
moje ucho:
- W końcu!!
Hej!
Witam po długiej przerwie, przyznam szczerze, że trochę mi się zapomniało, przepraszam! x
Ale za to macie nieco dłuższy rozdział i Niall w końcu zaczyna działać.
Macie jakieś pytania? Chcecie, żebym was powiadamiała, kiedy pojawią się nowe rozdziały? Podajcie swoje twittery w komentarzu ((:
A ja wiem ci się wydarzy na imprezce. :D Ale nie będę nic mówić, o nie! :D
OdpowiedzUsuńTen Liam mnie przeraża... :o Niech on przestanie taki być, no! :o
Boze, leje z Nialla hahaha! :D
Oczywiście, że masz mnie informować. :)
Liam mnie przeraża...;oooooooo NIALL IS MY HERO! ahahahahahahahahahahhahaahhahahaha MOJA ZDOLNA LIVCIA XX <33333333333333333333 ~Camille
OdpowiedzUsuń