niedziela, 9 czerwca 2013

Sześć.

Nigdy nie widziałam takiego bólu w oczach mężczyzny... Zranionego mężczyzny. Niezrozumiałe dla mnie było od zawsze to, że faceci tak bardzo odrzucali od siebie uczucia, a jak przychodzi co do czego to zawsze lądują z płaczem u przyjaciół. W tym momencie to ja jestem przyjaciółką, która ratuje tyłek chłopakowi mojej przyjaciółki. Jestem tak jakby pośrednikiem czy raczej łącznikiem? Pośrednik chyba bardziej do mnie przemawia.
Zaparzyłam nam kawę i usiadłam na przeciwko Nialla, który leżał oparty głową o nałokietnik fotela. Podałam mu czerwony kubek z świeżą kawą i usiadłam prosto na kanapie, wpatrując się w zamyślonego blondyna.
- Więc? - Spytałam, wyczekując jakiegokolwiek słowa wytłumaczenia od chłopaka, który kilka minut temu, wręcz wypłakiwał mi się na ramieniu.
- Taylor mnie zdradziła. - Powiedział, wpatrując się w sufit bez żadnych emocji.
Położyłam kubek z gorącym napojem na stół, żeby nie zrobić nikomu krzywdy ( a szczególnie sobie ) i kucnęłam przy Niallu.
- Znam Taylor, Niall. Ona nie mogłaby tego zrobić. - Niall spojrzał się na mnie złowrogo i z powrotem odwrócił wzrok.
- Najwyraźniej nie znasz jej tak dobrze jak ci się wydaje.
- Niby z kim miałaby cię zdradzić? - Spytałam i sięgnęłam po kawę, upijając powoli jeden łyk. Zawsze byłam uprzedzona do gorących napoi.
- Padło imię Justin. Tylko tyle wiem. - Zszokowana wyplułam napój z powrotem do kubka, na co Nialler nieco się wzdrygnął i odłożyłam kubek na stół.Nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam. TEN Justin? TEN Justin, który trzy lata temu okradł dwoje ludzi w naszej kamienicy i zwiał za granicę państwa? Ten Justin Bieber, w którym podkochiwała się moja przyjaciółka Taylor? W pewnym sensie to bardzo możliwe, podobno złapali go jak chciał wyjechać i zamknęli go za kratkami. Nie byłam pewna, kiedy wychodzi, więc pewnie już swoje odsiedział skoro Taylor ma z nim romans. Czego innego mogłam się spodziewać? W końcu to TEN Justin Bieber, którego Taylor nazywała swoim jedynym, wymarzonym mężczyzną, z którym chciała spędzić resztę życia, a potem BANG czar prysnął, a Bieber wylądował w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Pewnie odsiedział dwa lata i wyszedł za dobre sprawowanie. Jak to on. Zawsze potrafił wymigać się od odpowiedzialności. A to ucieczka, a to kłamstwo, zawsze coś się znalazło, co pozwalało mu wydostać się z trudnej sytuacji.
- ... ciąży. - Spojrzałam się uważnie na Nialla, który głęboko westchnął, kiedy uświadomił sobie, że wcale go nie słuchałam.
- Co "ciąży"? - Spytałam i rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu mojego telefonu komórkowego. Niestety nie znajdował się on w zasięgu mojego wzroku, więc musiałam spokojnie wysłuchać, co Niall miał mi do powiedzenia,a dopiero później zająć się szukanie telefonu. Musiałam zadzwonić do Taylor, pogadać z nią o tym, co się właśnie dzieje. Nie jestem w stanie uwierzyć, że Taylor robi to Niallowi. Przecież ten uroczy blondyn to chłopak idealny. Czuły, wrażliwy, przystojny, inteligentny, dobrze tańczy, jest zabawny - jednym słowem IDEAŁ. Szkoda, że Taylor zawsze odstraszała od siebie takich chłopaków, a później znajdowała sobie takiego Biebera, który co chwilę ma problemy z prawem. Ale dla Taylor to nie mialo żadnego znaczenia. Dla niej ważne było to, żeby ją kochał. Uwierzyłaby w każde jego pojedyncze słowo, byleby sprawić, że on pokocha ją tak bardzo jak ona jego. W siedemdziesięciu procentach przypadków działo się jednak odwrotnie i zawsze od niej uciekali.
- Justin. Ciąża. Taylor. Może w ten sposób załapiesz. - Spojrzałam na niego zszokowana, nie mogąc uwierzyć, że Taylor była na tyle głupia, żeby tak mocno zranić Nialla.
Kto jak kto, ale on był najmniej odpowiednią osobą...


- Jaka ciąża? - Spytał się wysokiej blondynki i zrzucił gazety ze stołu. - Na mnie nie licz. Wrabiasz mnie, Taylor. - Zapłakana dziewczyna otarła łzy z policzków i spojrzała prosto w oczy swojego wymarzonego mężczyzny.
- Jaki miałabym w tym cel? - Zachłysnęła się własnymi łzami i schowała twarz w dłonie. Bieber kręcił się w kółko po pokoju i nerwowo przekręcał telefon w dłoni  Nie wiedział co ma robić. Pierwszy raz ktoś go wrobił w takie głębokiego gówno. Nie ma wyjścia z tej sytuacji, a przynajmniej takiego, na które zgodziłaby się Taylor.
- Musisz usunąć tę ciążę. - Powiedział Justin bez jakichkolwiek uczuć i podszedł do blondynki, chwytając ją za dłonie  - To jedyne wyjście, Taylor. Nie mogę być ojcem dla tego dziecka i podejrzewam, że twój chłopaczek też nie chce. 
Taylor spojrzała się na niego przerażona i położyła dłoń na brzuchu.
- Nawet o tym nie myśl, Bieber. Choćbym miała wychować to dziecko sama, nie usunę go. To jest żywa istota... Jak mogłeś w ogóle o tym pomyśleć?! - Dziewczyna wstała z kanapy i ruszyła w stronę wyjścia  z mieszkania ojca swojego dziecka. Nagle stanęła w miejscu, a po jej nodze spłynęła strużka krwi. 
- Justin... - Jęknęła przerażona Taylor i upadła na ziemię wciąż trzymając dłoń na brzuchu. 


- Jak to do szpitala? Co się stało? - Mruknęłam cicho do słuchawki telefonu, przyglądając się się Niallowi, który niemo pytał się o co chodzi.Wzdrygnęłam ramionami i odwróciłam się do niego tyłem. Nie chciałam, żeby widział strach w moich oczach. - Dobrze, już jadę. - Zamknęłam klapkę od telefonu i spojrzałam na Nialla, który siedział cicho przy barku.
- Co się dzieje, Carrie? - Spytał lekko przerażony i zszedł ze stołka, kierując się w moją stronę.
- Taylor jest w szpitalu. - Niall stanął na środku kuchni i ścisnął dłonie w pięści. Po chwili usłyszałam jak mój napój ląduje na ziemi, a szklanka roztrzaskuje się na setki kawałków. Zgaduję, że tak właśnie stało się z sercem Nialla. - Jedziesz ze mną czy zostajesz? - Niall spojrzał się na mnie jakbym się go spytała czy mam go zamordować i nie odpowiadając wyszedł z mieszkania, wyciągając kluczyki od samochodu z kieszeni spodni.
Zamknęłam drzwi mieszkania i wybiegłam z klatki, pakując się do auta blondyna.
Po piętnastu minutach drogi byliśmy już pod szpitalem. Oboje milczeliśmy przez całą drogę. Ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć, a Niall był zbyt zaabsorbowany tym, żeby nie wybuchnąć krzykiem przy mnie. Po około dwóch minutach oboje wyszliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę informacji. Oczywiście nie obyło się bez przekleństwa Nialla na jakąś kobietę, która niecelowo wpadła mu pod nogi. Natychmiast przeprosiłam kobietę i pobiegłam za zdenerwowanym Niallem, który dłonie trzymał ściśnięte w pięści. Kiedy dobiegłam do informacji Niall krzyczał na biedaczkę za ladą, która nerwowo przekładała papiery z kupki na kupkę.
- Niall, do cholery. - Powiedziałam trochę głośniej niż powinnam i odepchnęłam chłopaka od lady. - Przepraszam, panią, za mojego kolegę bardzo się denerwuje. Jego dziewczyna jest tutaj, Taylor Alcide? - Spojrzałam się błagalnie na rudą kobietę, która pokiwała twierdząco głową i zadzwoniła w kilka miejsc.
- Przepraszam, ale panienka Taylor Alcide powiedziała, żeby nie wpuszczać tam nikogo za wyjątkiem ojca dziecka.
- Ja jestem ojcem dziecka, do cholery!! - Niall krzyknął i uderzył pięścią w blat, na co rudowłosa lekko podskoczyła przestraszona i szybko powiedziała:
- Zaraz zadzwonię po ochronę. Proszę poczekać, zapytam się, czy mogę pana wpuścić. - Minęły trzy minuty (wiem, bo przez cały ten czas patrzyłam na poruszającą się wskazówkę zegara) i kobieta odłożyła słuchawkę, patrząc się na Nialla.
- Niestety, powiedziano mi, ze ojciec dziecka jest już z panną Taylor Alcide.
- O czym pani mówi? - Spytałam cicho kobiety, która trzymając słuchawkę w dłoni patrzyła się na wściekłego Nialla. Pewnie tylko wyczekiwała na moment, w którym będzie mogła wezwać ochronę.
Podeszłam do Nialla i syknęłam prosto w twarz, żeby się uspokoił, bo inaczej go silą wyprowadzą z budynku. Blondyn spokojniejszy usiadł w poczekalni, a ja próbowałam cokolwiek zdziałać. To było niemożliwe, żeby Taylor podała Biebera jako ojca dziecka.
- Pan Justin Bieber jest w sali z panienką Taylor. Powiedziała, że to on jest ojcem dziecka. - Szlag by cię trafił panienko Taylor.
- A ja? Carrie? Niech mi pani powie, że padło takie imię, a ucałuje pani stopy. - Pielęgniarka zaśmiała się i kiwnęła twierdząco głową na znak, ze mogę iść do Taylor. Przeszłam kilka metrów i uprzytomniałam sobie, że uno nie mam bladego pojęcia, gdzie ona jest, dos nie mogę zostawić Nialla samego, tres Niall prędzej mnie zabije i poda się za Carrie niż pozwoli mi iść tam samej. A więc mam tylko jeden wybór - zlokalizować miejsce pobytu Taylor po prawdopodobnych krzykach wściekłego Biebera. W końcu od kiedy to cudowny pan świata Justin Bieber musi łazić za swoją panienką po szpitalach.
Oczywiście, że się nie myliłam, kiedy tylko weszłam na pierwsze piętro budynku usłyszałam znajomy krzyk Biebera, który wydzierał się na moją przyjaciółkę. Weszłam do sali, nie pukając w drzwi i syknęłam:
- Zamknij mordę, Bieber, słychać cię na środku korytarza.
- Kopę lat, Kydd. Co słychać?
- Nie mów do mnie Kydd, Bieber, bo moja pięść wyląduje na twojej pięknej mordce. - Bieber zaśmiał się cicho, kiedy ja podchodziłam do Taylor. Chwyciłam jej dłoń i niemo spytałam co z dzieckiem. Taylor z uśmiechem kiwnęła twierdząco głową, co uznałam za znak, ze wszystko jest w porządku.
- Mam do ciebie jedno pytanie, Bieber. Co ty tutaj, do cholery, robisz? - Justin uśmiechnął się do mnie szeroko w sposób w jaki faceci podrywają swoje panienki do bzykania w barach i usiadł na krzesełko przy szafie. Wiedział, ze od zawsze wkurzał mnie tą swoją obojętnością wobec wszystkiego.
- Aktualnie siedzę w jednym pomieszczeniu z kobietą o minie wściekłego jamnika i przyszłą mamą mojego dziecka.
- Nie rozdrabniaj się tak, kochany. Robisz wypad i to teraz..
- Carrie. Przestań. On zostaje, a ty możesz wyjść. - Auć. Cios poniżej pasa. Takiego ataku się nie spodziewałam, a już na pewno nie od Tay.
- Pa, Kydd. - Zaakcentował moje nazwisko, kiedy wychodziłam przez białe drzwi i pomachał mi swoją wielką dłonią. Chciało mi się rzygać i to nie tylko z powodu nadmiaru kofeiny w moim organizmie. Chciało mi się rzygać, bo widziałam, że Taylor jest ślepo zadurzona w Bieberze.








tada!
liczę na szczere komentarze! xx









2 komentarze:

  1. KOCHAM TO I TY DOBRZE O TYM WIESZ.
    TO JEST TAKIE ŚWIETNE, ŻE MUSZĘ NA CAPS LOCKU. NO JA NIE WIEM, JAK LUDZIE MOGĄ IGNOROWAĆ TWOJE LINKI, ONI NIE WIEDZĄ CO TRACĄ. POWAŻKA JA TO KOCHAM. CARRIE AKA ŁĄCZNIK HAHA! JUSTIN JEST TAKI DSSVDGBFHGDVBGFHFSHZDF SWÓJ CHŁOP XD W OGL. NIALL CHŁOPAK IDEALNY I JA GO KOCHAM CAŁYM SWOIM SERCEM I CIEBIE TEŻ. TAYLOR MNIE WKURZYŁA, BO GO ZDRADZIŁA, NIE WIE CO STRACIŁA! YGH!
    SAZXFVGHNBXDFD NOOOOOOO :"""")

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwhhhhhhhhhhhhh *-* mówiłam Ci juz, że masz talent? MÓWIIIŁAM!!!!!!!!!!!!!!!!!! I JESTEM TEEEEEEEEEGOOOOOOOO ŚWIADOMA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TY TEŻ POWINNAŚ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ~Camille

    OdpowiedzUsuń