niedziela, 11 sierpnia 2013

Dwanaście.

Zapomniałam.
Cholera, jak mogłam zapomnieć?!
Nie mogłam!
- Finn? - Spojrzałam niechętnie na Liama, który wydawał się lekko rozbawiony całą sytuacją.
- Gdyby dzwonił facet, którego ledwo co poznałam, spanikowałabym jak postrzelona i upadła na ziemię, kuląc się w bezpiecznej pozycji, nie sądzisz? - Liam zaśmiał się głośno i usiadł na kanapie, rozglądając się po pokoju. Podejrzewam, ze ciężko było mu robić cokolwiek ze związanymi rękoma, ale nie miałam ochoty wystawiać się na niespodziewany atak z jego strony.
- Tak słucham? - Przyłożyłam telefon do ucha, błagając jakieś nadprzyrodzone moce, abym nie musiała płacić kary pieniężnej za nieodebranie zwierzęcia z hotelu dla psów.
- Tutaj hotel "Psi Raj", dzień dobry, panno Daily. Nie zgłosiła się pani po suczkę Anastasię, czy to znaczy, że mamy zawiadomić schronisko? - Jezu, oszaleli, nie oddam jej nigdzie, pomyślałam od razu, gdy tylko usłyszałam słowo "schronisko". Od zawsze się wzdrygałam, gdy tylko ktoś mi zasugerował, ze nie jestem odpowiedzialna i nie mogę się zajmować Anastasią.
- Nie, oczywiście, że nie. Jutro po nią przyjadę.
- Przykro mi, ale będzie pani musiała zapłacić karę za nieodebranie zwierzaka i niezawiadomienie hotelu. - Pokiwałam głową, ale po chwili uświadomiłam sobie, że mężczyzna, z którym rozmawiam tego nie widzi i powiedziałam cicho:
- Rozumiem. - Usłyszałam ciche piknięcie, świadczące o tym, ze Andrew zakończył połączenie i odetchnęłam z ulgą.
Nie mogę uwierzyć, że zapomniałam o psie, cholera jasna, ja nigdy o niczym nie zapominałam.
- To co? Jedziemy na wycieczkę? - Spytał się głośno Liam i położył się na plecach na kanapie. Gdybym ja miała związane ręce siedziałabym jak na lekcjach matematyki u pani Jones.
Wzdrygnęłam się na wspomnienie profesorki i otrzepałam się ze złych wspomnień. Od dziecka nienawidziłam matematyki, ale ta kobieta sprawiła, ze zaczęłam się jej dodatkowo bać.
- Zostajemy w domu. Muszę skończyć pracę. - Liam głośno westchnął, ale kiedy włączyłam mu telewizor po prostu zamilkł i wlepiał swój wzrok w mecz siatkówki kobiet.

~*~
Noc. Deszcz. Mgła. Ona.
Nie widziałem zbyt wiele rzeczy przez tę mgłę, ale wystarczająco dużo, żeby poznać, że na ławeczce siedzi Ariana. 
Podbiegłem do niej szybko i usiadłem obok, nie patrząc na nią. Bałem się? Byłem tchórzem, który boi się spojrzeć prawdzie w oczy. 
To moja wina. Zawsze była. Po prostu nikt nie potrafił tego zrozumieć. 
To moja wina. Zawsze była. Po prostu nikt nie chciał w to wierzyć. 
To moja wina. Zawsze była. Po prostu nie mogłem tego pojąć.
To moja wina. To moja wina. To moja wina.

- Niall? - Spojrzałem się na Arianę, która nie wyglądała tak jak kiedyś. Jej piękne, długie włosy teraz sięgały ramion. Jej piękne, duże oczy teraz były zaczerwienione i opuchnięte. Jej piękny uśmiech zniknął, a zamiast niego pojawił się pusty wyraz twarzy. To nie jest kobieta, którą kochałem. To nie jest kobieta, którą pamiętam. To nie jest ona... I nigdy nie będzie.
- Zawsze byłeś miłością mojego życia. Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłam. Odkąd pierwszy raz się do mnie uśmiechnąłeś. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym śmiało podszedłeś do mnie i powiedziałeś, że jestem najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałeś. Byłeś całym moim światem. Byłeś wszystkim, co miałam i nagle zniknęłam. Zostawiłam cię samego, bo chciałam siebie od tego uratować. Zostałeś sam, bo ja byłam samolubna. - Po jej zaróżowionych policzkach ciurkiem płynęły słone łzy. Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Nagle wszystko się zmieniło. Nagle siedzę naprzeciwko niej i nie pamiętam nic. Zachowuję się jak obca osoba, bo jej nie pamiętam. 
- Kim jesteś? - Spytałem cicho i podrapałem się lekko po głowie.  Naprawdę nie miałem pojęcia co tu robię i skąd się tu wziąłem. Nie znałem tego miejsca, nie znałem tej kobiety, która koło mnie siedzi. 
- Sama nie wiem. Żyję w wiecznej szarości i zatracam siebie. Z każdym kolejnym dniem staje się kimś innym. Nie mam przyszłości, a wszystko, co cenne jest w tobie. Zostawiłam całą siebie w twoim sercu i nie chcę jej odzyskiwać. Czasami po prostu brak mi sił, bo to ty mnie codziennie napędzałeś. Nie chcę cię niszczyć.
- Przykro mi. - Szepnąłem cicho i rozejrzałem się dookoła, zastanawiając się, gdzie jestem. - Nie znam cię. - Spojrzałem się na nią i lekko pokręciłem głową, kiedy dziewczyna podała mi dłoń. Nie chciałem nic wiedzieć. Nie chciałem od niej nic. Byłem tylko ja i chciałem się stąd wydostać za wszelką cenę. 
- Chyba nadszedł czas pożegnania. Chcę ci tylko powiedzieć, że kocham cię. Mimo że nie jestem już obok ciebie, zawsze będę twoja. Zawsze będę cieszyła się, że z kimś rozmawiasz i, że jesteś sobą, bo cię kocham...
Dziewczyna zamknęła oczy i uśmiechnęła się w moją stronę. Nie wiedziałem kim ona jest. Nie wiedziałem, co tutaj robię, ale czułem, ze muszę ją zapamiętać, bo jeszcze nie raz się pojawi w mojej głowie. 

- Niall!? Do cholery. - Otworzyłem lekko oczy i poraziło mnie światło. Przymrużając oczy rozejrzałem się po pomieszczeniu i jęknąłem przerażony. Miałem kłopoty, ale nie wiedziałem kim jest człowiek, który mnie woła.


______________________________________
Liczę na komentarze :) 
Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zostawcie w komentarzu swoje nazwy twittera :)

3 komentarze:

  1. sądzę że ten komentarz może nie mieć sensu bo strasznie boli mnie głowa i nie myślę tak więc, mam nadzieję że niedlugo wszystko się jako tako ułoży; liam i carrie się pogodzą no w każdym razie żeby się nawzajem nie pozabijali a no i nialler mam nadzieję że wreszcie znajdzie sb dziewczynę nie żeby coś ale np. carrie haha #nienic czekam na następny dear darlin @iron_zayn

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział, z resztą tak jak każdy poprzedni <3 Carrie i Liam sami w pokoju. Niall, Justin no i przecież Taylor i wgł, czekam < 33
    werra

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczy mnie pieką jak cholera, a na dodatek przez ciebie mam dreszcze na całym ciele. Jestem wstrząśnięta i zmieszana jak shake. Rozdział jest krótki, hm. Będę ci wypominać, bo ja chcę długie. :D
    Ta sytuacja z Niallerem była dziwna. :o I smutno mi, że się obwiniał, biedaczek mój. :( On powinien być szcześliwy i hasać po łące pełniej rumianku jak rusałka. Sorka. :")
    Ale i tak rozdział świetny, a Carrie niech odbierze pieska hahaha.

    OdpowiedzUsuń