niedziela, 7 lipca 2013

Osiem.

Leżałam z zamkniętymi oczami i trwałam w bezruchu, kiedy usłyszałam głośne krzyki moich wiecznie kłócących się o wszystko sąsiadów. Przewróciłam oczami i powoli wstałam z kanapy, żeby nie dostać zawrotów głowy. Wszystko jednak było przeciwko mnie i już po chwili leżałam na twardej podłodze, stękając z bólu.
- Jesteś największym cymbałem na świecie! Nie wiesz, gdzie jest kosz na pranie?! - Zaśmiałam się cicho i wstałam z podłogi, żeby zamknąć okno wychodzące na ulicę główną. Rozejrzałam się i ujrzałam podjeżdżające porsche Biebera. Przewróciłam oczami i skierowałam się w stronę drzwi, kiedy usłyszałam głośny dzwonek. Zdecydowanie za szybko, jak na Biebera. Spojrzałam na klatkę przez judasza i ujrzałam Liama, który nie wyglądał na zadowolonego, ale nie wyglądał też nadzwyczajnie źle. Po chwili ujrzałam też Biebera, który nałożył mocniej czapkę na głowę i wyminął Payne'a, który stepował pod moimi drzwiami. W dniu dziękczynienia muszę podziękować za spryt i inteligencję Justina.
- Czego chcesz? - Syknęłam, otwierając drzwi i wypatrując Biebera, który wychylał się znad poręczy na drugim piętrze budynku, żeby usłyszeć całą rozmowę. Niekulturalny łajdak - muszę mu to wypomnieć.
- Przyszedłem przeprosić za Nialla. Czasami potrafi być bardzo upierdliwy. - Prychnęłam cicho i spojrzałam się prosto w jego oczy, mówiąc:
- No to jest was dwóch.
Liam zaśmiał się i zajrzał mi za ramię, żeby sprawdzić, czy ktoś jest w moim mieszkaniu. W mojej głowie właśnie rozgrywał się akt scenariusza, w którym chłopak ginie bolesną i powolną śmiercią z moich rąk. Oczywiście miałam rękawiczki, nie chciałam, żeby krew weszła mi pod paznokcie.
- Przykro mi z powodu taty, Kydd.
- Daruj sobie. - Powiedziałam i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem, głośno wydychając powietrze.
Podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież. Czułam jak wypływa ze mnie cały gniew, a chwilę potem czułam już tylko wszechogarniającą ciemność.
- Carrie? - Poczułam jak ktoś trzęsie mną za ramiona i niechętnie otworzyłam najpierw lewe oko, a następnie prawe, żeby ujrzeć uśmiechniętą twarz Biebera.
- Z czego rżysz, Bieber? - Syknęłam i wstałam z podłogi, trzymając się kanapy. Ostatnie czego chciałam to wywalić się na oczach najbardziej cynicznego stworzenia chodzącego po tej ziemi. Przewróciłam oczami, kiedy zobaczyłam, że Justin rozsiada się na mojej skórzanej kanapie jakby była jego.
- Chcesz coś do picia? - Bieber rozejrzał się po pokoju i zatrzymał wzrok na pustej butelce po szkockiej. Spojrzał się na mnie zdziwiony i chciał zadawać pytanie, ale ja uprzedziłam go sprytnie i powiedziałam:
- Nie moje. - Wyrzuciłam butelkę do kosza na śmieci i spojrzałam na chłopaka, który przyglądał się zdjęciom mojej rodziny. Zdecydowanie muszę je pochować, ludzie za często się im przyglądają.
- Przepraszam za Taylor. - Wzruszyłam ramionami i zamknęłam na chwilę oczy, bo ostatnie czego chciałam to się rozpłakać. Nie miałam ochoty o niej rozmawiać, a już na pewno nie z facetem, który sprawił, ze się ode mnie odwróciła. - A, więc, co mam zrobić? - Spytał, wpatrując się we mnie z widocznym oczekiwaniem. Niecierpliwy z niego typ.
Spojrzałam załzawionymi oczami na zdjęciu uśmiechniętego ojca, który trzymał mnie w ramionach.
- Znasz Nialla Horana i Liama Payne'a? - Bieber spojrzał na mnie zszokowany i usiadł na kanapie, wpatrując się w wyłączony telewizor. Siedział w totalnym bezruchu dopóki nie ponowiłam swojego pytania.
- Naprawdę chcesz się w to mieszać?
- Justin, proszę cię jako mojego kuzyna, żebyś, do cholery, powiedział mi, o co w tym wszystkim chodzi.
Chłopak westchnął głośno i wyciągnął najnowszy model iPhone'a, pokazując mi dwa zdjęcia. Na jednym stał uśmiechnięty Niall razem z jakąś piękną dziewczyną. Trzymał ją za rękę i wylądał na naprawdę szczęśliwego. Na drugim zdjęciu stał Liam... z moim ojcem?!
- Justin. - Szepnęłam bezradnie i schowałam twarz w dłonie. - O co tu chodzi? Od teraz chcę tylko prawdę, choć ten jeden raz.
Justin spojrzał się na mnie niepewnie i schował telefon do skórzanej kurtki, którą zawsze na sobie nosił.
- Na pierwszym zdjęciu stał Niall Horan - słynny amerykański gangster, nie wierzę, że o nim nie słyszałaś. Siedział dwa lata za pobicie i kradzież, a później twój ojciec wpłacił za niego kaucję. Na drugim zdjęciu stał Liam wraz z twoim ojcem, jak zdążyłaś pewnie zauważyć. Miał wtedy czternaście lat i dostał swoją pierwszą broń od ojca.
- Kurwa, Bieber. Tam stał mój ojciec... - Justin odchrząknął cicho, nie patrząc mi się w oczy.
- To też jest ojciec Liama. - Moje usta utworzyły coś na kształt litery "o" i w ten sposób wpatrywałam się w Justina, dopóki ten nie powiedział:
- Zamordowano go, to znaczy twojego ojca, po tym jak Liam wdał się w jakąś cholerną sprzeczkę z synem gościa, który dowodził meksykańskim gangiem.
- Czyli, że mój ojciec nie żyje, bo Liam miał ochotę pobić jakiegoś gnojka? - Justin pokiwał twierdząco głową i pokazał mi inne zdjęcie na telefonie. Zobaczyłam moją mamę ze mną na rękach. Za nią stał mój ojciec, który rozmawiał z jakimś dzieciakiem. - Liam to mój brat? - Justin spojrzał się na mnie niepewnie i lekko kiwnął głową, kiedy zwinęłam dłonie w pięści.
- A co z Niallem?  - Bieber przez chwilę szukał coś na telefonie, ale kiedy nic nie znalazł, wyjął portfel z kurtki i wyciągnął z niego dwa paraloidy. - To, ze jest przyjacielem Liama zdążyłam zauważyć.
- Nie poznajesz trzeciego dzieciaka? - Przyjrzałam się uważniej chłopczykowi i spojrzałam na Justina. Wszędzie poznam te słodkie dołeczki w policzkach.
- Bieber, nie rozumiem.
- Przyjaźniłem się z nimi, dopóki nie zamordowano twojego ojca. Oskarżyłem go potem o wszystko, a on powiedział, że to jeszcze nie koniec. Carrie, Liam to wszystko zaplanował.
Wstałam z kanapy i stanęłam przy oknie , drapiąc się lekko po głowie. Nie miałam pojęcia o tym wszystkim. Z dzieciństwa pamiętam tylko wspólne kolacje, na które ojciec często się spóźniał; wypady na wakacje podczas, których stawał się nerwowy i często krzyczał; pełne skrzynie zabawek dla chłopców. Jako nastolatka myślałam, ze ojciec bardzo pragnął syna, dlatego kiedyś kupił te zabawki. Kiedy znikały po prostu myślałam, ze je wyrzuca...
- Wiesz kim był twój ojciec?
- Oczywiście, że wiem. Biznesmenem. - Justin zaśmiał się cicho i zakrył usta dłonią, żeby powstrzymać się od dalszych chichotów.
- Carrie, twój ojciec był bardzo poważnym gangsterem. Dowodził największą mafią, jaka kiedykolwiek powstała w Los Angeles. Myślisz, że był biznesmen, bo całe życie kazał ci tak myśleć. Nie chciał, żebyś się dowiedziała, bo się o ciebie martwił, a teraz proszę, co z tego wynikło. Pewnie nie byłby zadowolony, ze jego własny syn planuje morderstwo jego córki.
- Obyś się nie mylił, Bieber. Jeżeli kłamiesz odetnę ci jajca i wsadzę ci je do gęby. - Justin spojrzał się poważnie w moje oczy i powiedział:
- Chciałbym się nie mylić, bo jeżeli tego nie robię to nie sądzę, żebyś zdążyła mi zrobić cokolwiek.
- Teraz już wiem dlaczego Niall nazwał mnie ich ofiarą. - Justin wstał z kanapy i wyciągnął ponownie telefon, pytając, kiedy to zrobił.
- Dzisiaj. Dlatego po ciebie zadzwoniłam. - Bieber wystukał szybko numer na telefonie i poszedł do łazienki, żeby porozmawiać na osobności.
Podeszłam do drzwi wyjściowych, ale kiedy chciałam sprawdzić, czy drzwi są dobrze zamknięte usłyszałam trzask zamka i otworzyły się. Nie zdążyłam dobiec, żeby nie pozwolić komuś wejść, kiedy zostałam odepchnięta.
- Nie jest już tak wesoło, co? - Przekręciłam głową i wpatrywałam się w bron wycelowaną w moją głowę. Zdecydowanie nie było mi wesoło. Błagałam w duszy, żeby Bieber okazał się dobrym gangsterem i miał przy sobie broń.
- Wiesz, że wszyscy zauważą, że zniknęłam. Nie możesz mnie zastrzelić.
- Nie jesteś jednak taka głupia, jak sądziłem. Nie mogę cię zastrzelić, ale zawsze mogę upozorować ucieczkę. Gazety to łykną. Dziewczyna załamana po tym, jak dowiaduje się, że jej ojciec jest słynnym gangsterem. Zabiera pieniądze i ucieka do Europy. Nikt nie będzie cię szukał. - Połknęłam głośno ślinę i zamknęłam oczy, żeby powstrzymać napływające do nich łzy. - Biedna, biedna, Carrie. Szkoda mi tylko Taylor, bo chyba naprawdę się lubiłyście.
- Nie wplątuj jej w to, Payne. - Liam zaśmiał się kpiąco i uśmiechnął się do mnie cwaniacko. Znałam ten uśmiech... Nie pamiętam tylko skąd.
- Jestem na jutro umówiona, zauważy, że nie przyszłam. Zgłosi moje zaginięcie.
- Wątpię, żeby twój nowy koleżka Finn się tobą tak przejął. - Spojrzałam przerażona na Liama i modliłam się, żeby Bieber pojawił się zanim mój własny brat mnie postrzeli.
- Payne, odłóż broń i połóż się na ziemi. - Liam zaśmiał się kpiąco i nadal trwał w pozycji gotowej do strzału. Czułam się średnio z myślą, że z obu stron stoją mężczyźni z wycelowaną bronią. Różnica jest jednak taka, że jeden celował do mnie, a drugi do tego "złego".
- Wiesz, Bieber, kiedyś myślałem, ze się pogodzimy.
- Po moim trupie. - Syknął Justin i nacisnął spust broni, którą trzymał w ręce. Przestraszona rzuciłam się na ziemię i schowałam się za barkiem. Po chwili, kiedy usłyszałam jak Bieber zamyka drzwi na klucz i blokuje je krzesłem, wychyliłam się lekko za barku i podeszłam do Justina, który schylał się nad zakrwawionym Liamem. Kiedy podeszłam bliżej zauważyłam, ze nie pomaga mu, tylko związuje jego ręce i nogi grubym sznurem. Skąd go, do cholery, wytrzasnął?!
Zasłoniłam usta dłonią, żeby nie krzyknąć, kiedy ujrzałam zakrwawione ramię Liama, z którego skapywała krew. To znaczy cieszyłam się, że Justin nie przestrzelił żadnej tętnicy, bo miałabym tu niezły bałagan.
- Co teraz robimy? - Spytałam, tamując ścierką krwawienie z ramienia Liama.
- Poczekamy aż się ściemni i gdzieś go wywieziemy.
- Bieber, co ty ze mnie robisz... - Westchnęłam głośno, a Justin zaśmiał się delikatnie, kończąc mocne supły na  nadgarstkach mojego brata. Odszedł od nieprzytomnego Liama i mocno kopnął go w brzuch, mówiąc:
- A to za mojego wujka, cioto.



1 komentarz:

  1. NO NARESZCIE, NO!
    KOŃCÓWKA >>>>>>>>> OMG :o
    Jakby któryś strzelił w Carrs to bym mu sama odstrzeliła niektóre sprawy. :o
    Ona jest super, tak jak rozdział. *o*
    Chcęęęęęęęęęęę Finnnnnnnnna.

    OdpowiedzUsuń